Na czym polega leasing pracowniczy i jakie są koszta

Leasing kojarzy się wielu osobom raczej z rynkiem motoryzacyjnym niż rynkiem pracy, ale sytuacja ta powoli zaczyna się zmieniać. Leasing personalny, bo tak również określa się leasing pracowniczy, zyskuje na popularności, a pomogła mu w tym paradoksalnie, światowa pandemia koronawirusa.

Leasing pracowniczy – na czym właściwie polega?

Leasing personalny to odpowiedź rynku pracy na potrzeby pracodawców, którzy z różnych powodów, coraz częściej mają problemy z zatrudnieniem pracowników – zarówno tych wykwalifikowanych, jak i pracowników fizycznych. Z pomocą przychodzą im wtedy agencje pracy tymczasowej, które są w stanie takich pracowników „dostarczyć”.

Zdarza się również, choć na polskim rynku pracy to prawdziwa rzadkość, że leasingu pracowników dokonują dwie firmy, na przykład działające w jednej branży. W tej sytuacji jeden z pracodawców udziela bezpłatnego urlopu swojemu pracownikowi na czas świadczenia pracy na rzecz innego pracodawcy, który przejmuje wszystkie obowiązki związane z zatrudnieniem pracownika. Podstawą takiej współpracy musi być jednak zgoda samego pracownika na leasing pracowniczy.

Leasing pracowniczy – zalety dla przedsiębiorców

Z punktu widzenia pracodawcy poszukującego pracowników w systemie leasingu pracowniczego kluczowe jest to, że cały proces poszukiwania odpowiedniej osoby, jej zatrudnienia i późniejszej obsługi, leży po stronie agencji pracy tymczasowej. To agencja zatrudnia pracownika, płaci mu i rozlicza godziny pracy, odprowadzając składki, delegując go jednocześnie do poszukującej pracownika firmy.

Przedsiębiorca decydujący się na pozyskanie pracowników w leasingu nie ponosi więc ani kosztów rekrutacji, ani też ryzyka, jeśli proces ten nie zakończy się sukcesem. Może również dzięki leasingowi pracowniczemu optymalizować zasoby kadrowe – gdy wymaga tego projekt (albo np. sezonowość produkcji) może zwiększać liczbę pracowników, a później – gdy projekt nie wymaga już obsługi tylu osób, po prostu zakończyć z nimi współpracę, gdy okres „wypożyczenia” pracownika minie.

Tego typu rozwiązania bardzo chwalą sobie pracodawcy zatrudniający wielu obcokrajowców, którzy w związku z pandemią wirusa chcieli albo musieli wrócić do swojego kraju. Szybko okazało się, że niektóre zakłady produkcyjne straciły kilkadziesiąt procent pracowników i – by nie ucierpiała produkcja – musieli szybko pozyskać pracowników. Z pomocą przyszły im agencje pracy tymczasowej proponując leasing pracowniczy.

Leasing pracowniczy – wady, na które wskazują przedsiębiorcy

Poważną przeszkodą w rozwoju leasingu pracowniczego jest jego całkowity brak w obiegu prawnym – żadne przepisy nie regulują postępowania z leasingiem pracowniczym – firmy „ratują się”, korzystając z zapisów dotyczących pracy tymczasowej (a to z kolei oznacza, że pracownik „tymczasowy” nie może pracować na tej zasadzie dłużej niż 18 miesięcy w ciągu kolejnych 3 lat).

Jako że leasing pracowniczy często dotyczy fachowców, mają oni często dostęp do tajemnic handlowych, patentowych czy organizacyjnych firmy, do której są „wypożyczani”. Dla części przedsiębiorców ujawnianie tego typu informacji pracownikom, którzy będą związani z ich firmą przez krótki czas, jest problematyczne. Inni z kolei podkreślają, że nawet najlepszy fachowiec musi zostać przeszkolony i wdrożony w system pracy na swoim nowym stanowisku – to koszty, także osobowe – bo ktoś musi poświęcić swój czas na to, by pracownika przeszkolić.

Co oczywiste również to firma korzystająca z usług agencji pracy tymczasowej będzie obciążona prowizją za leasing pracowników – tą zawsze pokrywa zamawiający, a nie pracownik. Zwykle zależy ona od wysokości pensji pracownika – im lepiej zarabiający fachowiec, tym prowizja wyższa.

Więcej informacji o leasingu pracowniczym można znaleźć na https://atlaswork.pl/leasing-pracownikow-z-ukrainy

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here